czwartek, 13 lutego 2020

Truskawkowe pola w biżuterii

Upcykling- nadawanie nowego wymiaru starym rzeczom. Tak aby to co powstało było bardziej wartościowe niż produkty użyte do tworzenia.
.
Tak właśnie powstała ta broszka.
No może niezupełnie, bo koraliki kiedyś były naprawdę fajnym naszyjnikiem. Kluczowe jednak w tym jest słowo- były, bo się rozleciały, pogubiły a to co zostało użyłam inaczej.

Truskawka, główna bohaterka co na czarnym polu pomyka jest wycięta z pudełka czekoladek. Pudełko było solidne, tektura bardzo mocna, trudno się wycinało, ale  jest.
Z tej perspektywy zdjęcia to koraliki mi się fajnie kojarzą z donutami. Oczywiście - truskawkowymi.
Generalnie to niedługo tłusty czwartek, więc na  czasie skojarzenie. :)
Broszka nie jest duża. Właściwie to przypinka. Jednak bardzo szlachetna w odbiorze. Pięknie się prezentuje właściwie przy wszystkim. Aż żal, że tych truskawek to więcej nie ma na pudełku. Pudełko małe było i coś tam jeszcze z niego wytnę ale to ju z nie będzie to.
Pewnie zastanawiacie się co to za czarne tło. Otóż jest to mocna, sztywna resztka passe partout. Kupiłam w du zych arkuszach do obrazków. Obrazki oprawiłam i trochę mi tego zostało . Został też kolor zielony i z  niego także spreparowałam broszki.
Są tak jak i ta, lekkie i wdzięczne.
Drugie życie predmiotów może być jeszcze piękniejsze niz pierwsze, czyż nie?

niedziela, 24 stycznia 2016

Morskie klimaty

W kuchni na stole mam miseczkę, w której leżą muszle zebrane przeze mnie na brzegu Morza Śródziemnego, w Tolo. Przypominają piękny czas kwietnia 2015 roku, kiedy tam się znalazłam. Cały czas planowałam coś zrobić ale jakoś to odwlekałam i proszę. Wreszcie poczułam zew!
To jedna z ciekawszych muszli, której trzeba było dodać blasku. Mój wzrok padł na rozsypane perełki ze starego naszyjnika. I oto z połączenia jednej z nich i muszli, powstał ten oto wisiorek. Wystarczyło dodać łapkę z uszkiem, łańcuszek i...  Oto jest! Pięknie prezentuje się na tej czerwonej szkatułce, myślę, że podobnie może prezentować się na sukience, czy bluzce tegoż koloru. Choć pewnie i inne kolory pięknie uzupełni i rozświetli.
Mnie się bardzo podoba ta moja praca a jak Wam?

piątek, 15 maja 2015

Pierwotne Piękno Kamienia



Zapomniałam o wpisach do bloga, bo zajęłam się nieco inną stroną mojego życia. Bajki, baśnie, bajeczki zaczęły na razie dominować i biżuteria stała się "miotłą stojąca w kącie i czekająca na swój czas" Jak pięknie kiedyś napisała Beata Pawlikowska. Nie znaczy to, że przestała być moją pasją. Jest cały czas w tle. I oto dziś po wczorajszym bajaniu z cudownymi ludźmi w Pracovni, znalazłam w sobie tęsknotę, która kazała mi usiąść i napisać TU.
Na spacerze odżył pewien pomysł, ale o nim napiszę innym razem, teraz o kamieniu, który czekał i czekał aż się doczekał :D
Jak już pisałam kamienie to mój drugi konik biżuteryjny po korze. Łączę je a czasem daję osobno. I tak któregoś dnia na spacerze zauroczył mnie jeden. Wiedziałam od początku, że chce dać mu samodzielne życie. Kilka dni leżał w kuchni na stole, po to abym zabrała się do roboty i nie zapomniała o nim. I stało się. usiadłam, dotknęłam go, poczułam fakturę kamienia, jego kształt pod palcami.. zrobiło się trochę zmysłowo i.. Oto on. Kamień dla mężczyzny emanującego dyskretnym seksem. Zmysłowy, sama natura go tak ukształtowała, tak samo jak Prawdziwego Faceta.

czwartek, 15 stycznia 2015

Zamsz i bursztyny

Kolejny przykład recyklingu.
              Stare paski skóry, zamsz w kolorze brązowym i cienka skórka w kolorze żółtym. Do tego piękne, nieregularne bursztyny.
              Nie wiem jak Wy, ale ja najbardziej lubię taki właśnie nieoszlifowany bursztyn, surowy w swym pięknie, mleczny albo ciut przezroczysty.
             Wisior dostał bazę z kawałka plastiku, na nim dopiero opięłam brązowy zamsz pochodzący z jakiejś starej torebki a na to nakleiłam żółtą skórę z mego starego paska. Pasek nigdy nie był noszony, bo choć podobał mi się niesamowicie, to okazało się, że jest mi w nim brzydko i tak czekał aż coś wymyślę. Nanizałam wisior na adamaszkowy sznureczek z zapięciem. Wielkość wisiorka to 2,5x4 cm. Bardzo elegancko prezentuje się na bluzkach, szykownie, poprzez swoją prostotę oraz zastosowane naturalne materiały jest nienachalny w odbiorze.

czwartek, 8 stycznia 2015

A oto przykład recyklingu. Uwielbiam robić coś nowego z paru starych, uszkodzonych rzeczy.
Miałam piękną panieńską bransoletę wykładaną masą perłową.. Niestety,dwie płytki oddzieliły się i zagubiły..
Pomyślałam i dodałam, jak widać- kokardę tiulową. Zostawiając strzępki na końcach specjalnie. Dodaje to temu elementowi lekkości, zabezpieczyłam delikatnie lakierem, aby nie strzępiło się dalej. zabezpieczenia nie widać nic a nic, tiul zachowuje się naturalnie. A   żeby było jeszcze fajniej, dodałam różyczkę z papieru z jakiegoś kwiatowego bukietu, albo z  opakowania od prezentu. Nie pamiętam nawet, wiem tylko, że bardzo mnie owa różyczka urzekła i nie chciałam jej wyrzucać i tak znalazła w końcu swoje miejsce.
Lubię tę ozdobę, czasami ją noszę, choć z reguły nie nosze bransoletek bo lubię wsadzać łapki w każda robotę a wtedy trzeba uważać aby się nie poplamiły, nie przeszkadzały, nie umoczyły, bo to nic przyjemnego takie mokre coś na ręku.
Jednak niewątpliwie dodaje to dłoniom uroku. Taka wiotka i taka słodka :)

czwartek, 25 września 2014

Kochana kora

Moja ukochana kora. Tu z muszlą i kością bawołu w postaci koralików i guzika.
Spora wielkość, nadająca się do noszenia na swetrach, przypinania szali. Zapinana na tradycyjne broszkowe zapięcie. Oczywiście lakierowana aby zabezpieczyć przed wilgocią, psuciem i nadać lekki, szlachetny połysk.

Choć według mnie piękna, to długo jakoś nie mogła znaleźć właścicielki, aż wreszcie w piątek zagościła na szalu pewnej ciekawej damy polskiego biznesu. Przyznam, nie bez dumy, że prezentowała się jakby była stworzona specjalnie dla niej. Cieszy także fakt, że doceniła mój wyrób osoba, która sama jest związana z modą, będąc współtwórcą wirtualnego Muzeum Mody I Tekstyliów : Muzeum Mody i Tekstyliów Mam nadzieję, że stanie się jednym z ulubionych elementów biżuterii tej osoby.

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Morze

Tak jak wspominałam na Fb o TU oraz TU byłam w maju na rejsie i przepełniła mnie moc żagli. Tak to już sezon i morskich a także jeziornych opowieści czas nadszedł. Ja moją opowieść wiodę poprzez korę sosnową, jak zwykle, oraz tym razem muszlę i kawałki kości bawolej z naszyjnika, który jakiś czas temu się rozleciał. Do tego coś w rodzaju guzika, z jakiegoś naturalnego materiału ale czy to kość czy może jakaś pestka, trudno powiedzieć, bo rzecz zdobyta z koszyczków kupowanych za grosze na stoiskach w Gdańsku.
Zapięcie broszkowe. Pięknie prezentuje się na swetrach albo szalach, więc można kupić teraz a cieszyć się brochą zimą. I wspominać wtedy, jakieś miłe letnie historie.
Przypominam, że aby zamówić trzeba do mnie napisać albo biorąc adres z bloga: posesmat@gmail.com, albo w wiadomości na Fb.